Koncert 3 września 2006

SPECJALNY PROGRAM Z OKAZJI SETNEJ ROCZNICY URODZIN
DYMITRA SZOSTAKOWICZA

Wykonawcy:
Lena Ledoff Trio w składzie:
Lena Ledoff – piano
Marek Kazana – saksofony
Wojciech Czajkowski – bass
oraz
Grzegorz Grzyb – drums

W programie jazzowe interpretacje:
F. Chopin
Melodia;
Życzenie
Wiosna
Nokturn
Chopin w kosmosie
K. Szymanowski Mazurek
D. Szostakowicz dwa fragmenty z koncertów fortepianowych
A. Chaczaturian Taniec ormiański

„Lena Ledoff Trio” powstało w 2000 r. Koncertuje w kraju i za granicą: w Czechach, na Słowacji i Ukrainie. Występowało na festiwalach: „Jazz Goes To Town” (Hradec Kralove), „Jazz na koniec lata” (Czeski Krumlov), „Camerimage” (Łódź), „Fe-Fe Feliniada”, „Świdnickie Noce Jazzowe”, „Chopiniana” i „Jazz na Starówce” (Warszawa), „Projekt Chopin” (Jelenia Góra, Wałbrzych, Wrocław), „Horice Jazz Nights – 05” (Czechy).
Lena Ledoff angażuje się też w projekty solowe, opracowuje dzieła Szymanowskiego, Szostakowicza, Chopina, Chaczaturiana i Dunajewskiego na trio jazzowe. Od dwóch lat Trio współpracuje z warszawskim teatrem „Studio” grając na żywo do spektaklu „Bal Pod Orłem” w reżyserii Zbigniewa Brzozy. W 2003 r. Trio wydało swoją pierwszą płytę pod tytułem „WISH”, zawierającą jazzowe opracowania utworów Chopina. Warto też wspomnieć, że w 2005 r. odbyła się premiera przedstawienia muzycznego „Pocałunek na mrozie” w teatrze Stara Prochoffnia. Składają się nań utwory muzyki rosyjskiej, jazzowe opracowania m.in. D. Szostakowicza, Izaaka Dunajewskiego, Arama Chaczaturiana i piosenek z radzieckich filmów.

Polska droga Leny

Urodzona w Sankt-Petersburgu w 1961 r. Lena Ledoff jest Rosjanką, pianistką i jazzmanką.
Jest ruda, niebieskooka, drobna, bardzo dziewczęca.
Na studia muzyczne pojechała do Woroneża. Był początek lat 80. Grała Rachmaninowa, Chopina, Czajkowskiego. Była najlepsza na roku. Z dyplomem poszła na komisję. Zgodnie z przepisami trzeba było odpracować studia, ucząc w szkole, i komisja miała zdecydować gdzie. Dostała przydział do Worobiowki, wioski 130 km od Woroneża. Miała uczyć muzyki w podstawówce. „Za szto” – zapytała. „Dlaczego”
– Najlepszych wysyłamy w najtrudniejsze miejsca – powiedziała komisja. W Worobiowce nie było jeszcze szkoły, potrzebowali rąk do pracy na budowie. Wróciła do akademika i napisała sto ofert. Wybierała na mapie ładniejsze miejsca na zachodzie kraju. Odpowiedzieli ze wsi Bieriezowka pod Grodnem. Dyrektorka szkoły pozwoliła jej odpracować tylko rok zamiast przepisowych dwóch i napisała papier, że już jej nie potrzebują. Lena przeniosła się do Grodna. Wynajęła pokój na przedmieściu, naznosiła skrzynek po warzywach i zrobiła z nich meble. Kupiła sobie meldunek u ludzi, którzy mieli przepisowe dwanaście metrów pokoju. Dostała pracę akompaniatorki w liceum muzycznym. Potem znalazła pracę w domu kultury, a potem przyjechała do Polski.
Bohdan Hołownia po raz pierwszy usłyszał Lenę na początku lat 90. Przyszła do klubu jazzowego Akwarium, w którym grywał. Słabym polskim powiedziała, że na przesłuchanie. Była drobna, niepewna i spięta. Zrobiło się zamieszanie. Nikt nie wiedział o przesłuchaniu. Poproszono Hołownię, żeby może on. Powiedział, żeby coś zagrała. Zagrała „When My Prince Will Come”. Zagrała „Crazy Girl” Komedy. Słuchał. Lena grała. Przebiegła pamięcią ostatnie miesiące. Jak głodowała w domu znajomych, którzy wyjechali na święta. Znalazła w szafce chleb i upiekła w piekarniku. W środku była pleśń. Rozpłakała się wtedy. Jak chodziła ulicą Powstańców Śląskich z Bemowa do Włoch, przez pół Warszawy, żeby w domu kultury pograć na pianinie, ćwiczyć ręce. Jaka brzydka jest ulica Powstańców Śląskich, którą szła, by grać. Jak udzielała lekcji gry na pianinie przypadkowym uczniom i jak oni się nudzili grą, która dla niej była wszystkim. Jak wyczekiwała na środę, bo w środę były w Akwarium koncerty jazzowe. Jak żyła dla tej środy, póki nie wzięła z gazety telefonu do klubu, aby powiedzieć: „Chciałabym, żeby ktoś mnie przesłuchał”. I że to wszystko na nic i jeszcze tej nocy wraca do domu. Bohdan Hołownia podszedł i powiedział, że ma pracę. Kiedy się potem zaprzyjaźnili, wyjaśniła mu: „Tamtego dnia uratowałeś mi życie”. Grała w Akwarium aż do likwidacji klubu.

Z Wojtkiem poznali się tego samego dnia w Akwarium. Lena grała, Wojtek patrzył, a po koncercie poprosił, żeby się do niego przysiadła. – Co ty chcesz tego Gershwina grać do końca życia? Nie w knajpie twoje miejsce. Ty Rachmaninowa potrafisz zagrać, Debussy’ego, Chopina. Wzdychał nad nią i załamywał ręce. Rozpłakała się i przepłakała tak aż do zamknięcia klubu.

Resztę nocy chodzili po nocnej Warszawie. Wyjaśnili sobie, że on jest starszy o dziesięć lat, że były już w jego życiu i dzieci, i żona, i płyty, zespoły, współpraca z Kijowską Orkiestrą Symfoniczną, potem bardzo zły czas, kiedy dużo pił, i że jest artystą wolnym, który woli być niż mieć, więc nic nie ma. I nic raczej nie będzie miał. Był rok 1995.
Tanie mieszkania do wynajęcia zmieniali na jeszcze tańsze. Tańsze mieszkania na gościnę u znajomych. U gospodarza w Radości, samotnego, mrukliwego faceta, odkryli w warsztacie pianino. Stało tam przywalone śrubokrętami, gratami. Chcieli je zabrać do swojego pokoju. – Oczywiście, ale za tydzień – powiedział gospodarz i zamurował instrument.

Żyli z tego, co Lena dostała za koncerty w Akwarium, z jej akompaniatorskich fuch, cudem załatwionych występów solowych. Najlepsze były takie, gdzie organizatorzy zapewniali jedzenie. Nauczyła się tkwić przy szwedzkim stole i nakładać sobie bez żenady olbrzymie porcje. – Wreszcie się najadłam – mówiła po występie. Czasem właściciel jakiegoś klubu tłumaczył, że na koncert przyszło mało ludzi, więc nie zapłaci za występ. Musi przecież opłacić ochroniarza, barmana. Bohdan Hołownia: Gdy my dostawaliśmy w Akwarium sto złotych za występ, ona dostawała pięćdziesiąt. Czasem dzwoniła do matki.
– Wszyscy w Biełgorodzie pytają, jakiego masz mercedesa i jak się umeblowałaś – mówiła matka. Lena o Wojtku: – W muzyce ufam mu bezgranicznie. To wielki artysta.

Pobrali się latem 1997 roku, zaraz po tym, jak Lena wyjechała do Grodna. Pogranicznik z Kuźnicy załamał ręce nad jej nieważną od trzech lat wizą. – Jeśli ma pani w Polsce jakiegoś chłopaka, to niech się z panią ożeni, bo już pani do Polski nie wpuszczą. Zadzwoniła do Wojtka: – Przyjedź i ożeń się ze mną. Przyjechał i ożenił się. Przyjęła nazwisko Czajkowska.
– W jednym zespole Czajkowski i Czajkowska – skrzywił się Wojtek. – To jak para cyrkowców. Skrócił jej nazwisko Ledowskaja i dodał dwa „f”: – W Ameryce Rosjanie dodają sobie dwa „f”. Została Leną Ledoff.
Jak gra Lena Ledoff? Stanisław Sojka: – To rasowa pianistka. Ma wyraźny muzyczny podpis.
Bohdan Hołownia: – Cytuje w jazzie fragmenty klasyki, zazdroszczę jej tego.
Krzysztof Knittel, kompozytor: – Tworzy i poszukuje. Odrzuca stereotypy. Daje sobie wolność poszukiwań i wolność błędów. I płaci za to – również brakiem szybkiego sukcesu.

Zaprzyjaźniona astrolog postawiła Lenie horoskop. – Odniesiesz wielki sukces – powiedziała.

Do programu wykorzystano obszerne fragmenty tekstu Moniki Piątkowskiej z „Wysokich Obcasów” z 28 czerwca 2002 r.

TAGI/ETYKIETY: , , ,